Czekanie
Światło wieczorne wlewa się
srebrną strugą do pokoju.
Jest tak jasne i ciche
jak uśmiech Boga.
Dobrze jest trwać w tej godzinie
gęstej od oczekiwań, naładowanej
całym zapasem piękna - drżącego,
trudnego do pojęcia, jak kropla
deszczu na gałązce klonu.
Jak boli takie piękno,
niepokojące i pełne smutku,
gdy od szarości przechodzi
w czerwień i brązy a potem
w czerń nocy.
Gdzież jest brama
przez którą wędrują anioły
u schyłku dnia, aby znikać na horyzoncie?
Ciało poddane ostatniemu słońcu
chłonie jego niknące szepty.
To jest tęsknota?
Może do liści, może do gałęzi...
Czorcik
|