TY
Pochyl moją głowę,
pochyl do jasnej ziemi.
Bo kiedy nie ma już nic
i nic nie będzie,
gdzież zwrócę swoją twarz?
Wieczne krążenie świateł na plafonie,
Panie, dałeś nam.
Wieczne migotanie zwierciadeł.
Gdzie jesteś, kiedy nie ma już nic?
W którym chrobocie myszy,
w której kropli wody mam Cię usłyszeć?
Oto składam Ci moją skórę zszarzałą,
wieczny ból w skroniach,
każdy strzępek ciała.
Zanurz mnie w noc i posadź
na swoim ramieniu
Czorcik
|