Jasna godzino...
Na niebie, ziemi trwa uspokojenie.
W kryształach słońca baranki się pasą.
W powietrzu wisi nagłe pogodzenie
jesiennych smutków i letniego czasu.
Więc koniczyny - wiejskie panny młode.
Niepomne swego ulotnego losu,
prężą łodygi i pompują wodę
do wdzięcznych główek. To ich życia sposób.
Złotowłose nawłocie splatają korony
a swoje wdzięki wcielą w sytne miody.
Gęstnieje ciepło. Rubin traw zmęczonych
kładzie się cicho na obrzeżu wody.
Śliwy wzmagają słodycz swego ciała -
aż do pęknięcia jedwabistej skóry.
Kosztujcie piękno. To nasza ofiara
składana żywym nie raz, i nie wtóry.
Jasna godzino na granicy światów.
Trwaj w srebrnej mgiełce...
gdy żegna się lato.
Czorcik
|