kręte schody
to życie ciągle gna do przodu
zmieniając w kółko pory roku
pod górę ciągiem krętych schodów
wejść chcemy nie zwalniając kroku
wiatr wciąż próbuje nas zatrzymać
a słońce światłem swym oślepia
i raz się kończy raz zaczyna
ścieżka troskami porośnięta
samotność na chwilę oswoimy
choć jesień suchym chrustem chrzęści
wierzymy że czerwień kolii z jarzębiny
przyniesie upragnione szczęście
nadzieja złudnym blaskiem mami
krakanie wron brzmi jak muzyka
barwami wiosny serce karmi
potem jak złoty liść usycha
w kolorach każdej pory roku
poranną rosą lub szronem błyska
wiara drzemiÄ…ca gdzieÅ› w kÄ…ciku oka
nim opadnie jak jesienna szyszka
szybcia
|