Niektórzy Rodzice

Niektórzy rodzice są jak pętla wokół szyjki,
Im bardziej tłumaczysz, zaplączesz się i powiesisz!

Każdy z wolnej woli korzysta,
Jak przydupas, skalisty ze skarpy wspina się,

Każdy z wolnej myśli, z wolnej stopy,
Myśli o sobie, czasami zachoruje o tobie!

Każdy woli by czas stanął w miejscu,
Jak w poloelizejowym miejscu,

Ludzki człek, niewinny tak, skromny niczym szpak!
Chciałby, pragnął by, jego ciało w czas się przeistoczyło,
Zostało by wtedy władcą czasu, naszego sensu,

Matka chce, by syn został jej małym ptaszkiem,
By został w gnieżdzie, niech tam żywot wiedzie!

Ojciec męski pan, woli by jego córka była wieprzem,
Tak jak ojciec, w chlewiku jeść i pić, życiem nie przepracować!

Bo on jest ludzki chlew,
chlewik ma,
Chciałby
by Córa, miała pazura, była bóra,
też moja odpady,
zjadała z łoja,

Lecz wróbelki , dorastają i gniazda opuszczają !

Jak to! Tak to!

Wróbelki latające ze swych gniazd wypadają !

Rodzic to Wróbel pan często inne zdanie ma,
Na przekór wróbelkowi i wróbelce niszczy wszystko co syn miał w butelce,

Bo ta kobiecina syna, dla ojca pana to kpina,
Dla syna lecz, ona to Anioł,

Promyczek, od buta rzemyczek,
Pośród teatru i elokwencji którą i którym jest życie!
Mianowicie wy sie mylicie, ona cudowna nad życie!

Aniołek nie jest aktorką, jam i nie aktor, na przekór gram,
Jak ostatni cham, pokarze im hejnał na nosie!

życie oj życie na nosie mi ty grasz!
Na wspak do niego się odnoszę,

Ciekawe czy aj zagram ci na nosie?
Jak wstrętne prosie!

Pada deszcz łez, dajcie mi, kalosze,
Do mego życia buty, co zdeptały moje marzenia,
Za to że kocham, inny jestem,
Cierpię i cierpieć będę, lecz ja was udręczę!

Jestem sobą ojcze mój zrozum to bądż swój,
A nie pinokiem, synkiem matki, dogadywaczki!

Często nie widzimy że dużo ludzkich dusz,
Cos innego chce niż my niż nawet i wy!
Coś nowego, pięknego za serce łapiącego!

A my „tak łatwo palni”, spalmy się,
A my jak te hieny drugim wypominamy,
By przy nas zostali, oczekiwali na nasz kres, strugi łez,

Nie dajmy się, starości, niech młodość zagości,

Nie dajmy się?

Jak poczujemy chęć na lizaka to bierzmy, tego ptaka,
Bo kto wie, może już choć taki zwykły i banalny, nieosiągalny,

Lizaka liżmy bo może nie poliże go wróbel co uciekł z garści!

Nie powtórzy się ta woda, co siły doda!

Więc miejmy swój mały świat,
W którego zapadniemy cichym kszykiem jak skrzat,
Zakładajcie swój wyimaginowany świat

Dziś załamał mi się świat! Ojciec,
Kupił kaktusa kwiat!

Ha, Ha a ja zakończę to tak !

Mówisz mi wymienię zamki,
A aj NATO, to wymień i klamki,
Ludzkiej duszy wrót zgadywanki,

Nie mogę mieć świata dla mnie stworzonego,
Kaktus mnie kuje, boli mnie dusza od niego!

Stary pryk go zniszczy, wydemoluje z niego moje małe ja,
A ja wam powiem, polecę odlecę zaplącze się w sieć!


chłopiec o niebieskich włosach

Średnia ocena: 7
Kategoria: Życie Data dodania 2006-06-05 00:09
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < chłopiec o niebieskich włosach > < wiersze >
chłopiec o niebieski | 2006-06-06 14:31 |
oj hakkannku bo ty sie wychowales na poezji, tamtych lat ja psiz eianczej, ale tow cionz poezja jak dla mnie dla cibie eni musi ;) wedlug mnei to marny z cibie poeta ;) papa
hakaan | 2006-06-05 13:16 |
Piszesz teksty hip hopowe , nie poezję ...
iskierka | 2006-06-05 07:48 |
eeeeeeeeeee,mój tata wcale taki nie jest,moi rodzice pozwolili mi odejœć,mieć własne życie,własny mój œwiat choć malutki,jest i będzie,ale nie przecze Twój wiersz ma w sobie prawdę...Pozdrawiam:)
Bystrooka | 2006-06-05 06:58 |
hymmm...no zaskoczyłeœ mnie poraz kolejny
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się