Cicho... Cichocho... Cichocho...
stoję bacznością
moje stopy czułe
po asfalcie
z godnością
ulicami mkną
jak naładowane kule
energią skradzioną
z blasku:
neonów,
szyldów,
snów
Widzę jak wlokę
ciężar toksyczności
niewyspania
niespełnionych snów
cichocho...cichocho...
Samotny jeździec
Skazą urazy bladych dusz
ucisza mroki,
miłością szeroki
idzie w stronę
Słońca.. do końca
cichocho.. cichocho...
wraca, ogrzewa,
wyjmuję sztuczności
słodkością
słonością
kwasotą
goryczką
z wnętrzności
jakby jechał
bezszelestną bryczką
zamyka myśli
nie gwałci życia
plan już się ziścił
wychodzi z ukrycia
jak morderca z kicia
a Tobie mówi
a Tobą jest
posłuchaj serca
odwaga to gest
(a każda myśl.. {czystością jest}
pokonaj siebie z uczuciem nieba (test)
)
cisze uszlachetniają
cicho, cicho cichocho
w sercach uczuciem grają
stratocaster
|