Pieśń 1 - Otwarcie
Zamknięte oczy i twarz jak u trupa,
Przez powiek ścianę blady płomień się jątrzy,
Wyciosany opacznie jak spod szaleńca dłuta,
Smętna ofiara diabelskiej klątwy.
O wichrze wszechwładny w swej furii,
Poświęć wędrowca kroplami i solą,
Niech zazna smaku piekielnej euforii,
Nim cienie gór na nim spoczną.
Pękają skały na górskim zboczu,
Tylko światło jeszcze dodaje bladej otuchy,
W pustce ciemności napawa oczy,
Gdy słychać szept pusty i głuchy,
Krok za krokiem przez skały,
Schody wybite przez skurcze ziemi,
Prowadzą w miejsce gdzie smutek dojrzały,
Jest równie obecny jak blask martwych źrenic.
Próżno czekać promieni dnia,
Nawet mrok nocy w strachu tu nie staje,
Tylko szkarłatny płomień odbija się w srebrnych krach,
Wybitych na wapniach jak srebrne liszaje.
Ogień i lód, pożoga i chłód,
To one strzegą bram czarnych,
Za nimi jest próg i mroczny gród,
I szary trakt z płyt cmentarnych.
Pein
|