Ulice nocą
Srebrzysta łuna księżyca na niebie, o poranku zanika
Przez mgłę w moich oczach na ulicach nic nie widać
Puste ulice, jest jak chory nałóg, nie mogę przestać
Wychodzę na ulicę z papierosem, jak krwiożerca bestia
Sam jestem potencjalną ofiarą, czaję się na każdy cień
Znikam na równi z nim, gdy pojawią się ludzie, co dzień
Dlaczego tak ciężko się oprzeć, gdy nocą wyglądam na okolicę
Wychodzę, słuchawki na uszy, papieros w rękach, i tylko liczę
Kiedy zadziałają tabletki, zacznę opadać z sił, nareszcie
Mam nadzieję, że chociaż w piekle zaznam to pieprzone szczęście
Mikolaj
|