Obietnica
Ptak tęczowy, niedorosły wdziękiem,
Wzlatuje nad świtem zmierzchów leśnych,
Skąd skorupy bordowe płonące dźwiękiem
Uroków dziwnych, skąpych, śmiesznych.
Wędruje ku tęczom, skąd pióra swe chwyta,
Gdzie deszcz czerwone jak rubin ma łzy,
Dziewczyna leśna, o chłopca pyta,
Co wonią cieknące zerwać miał bzy.
Targa kwiatami, do wszystkich stron świata,
'Gdzie jesteś mój miły? Powiedz mi gdzie?
Ja wielką tęsknotę wyczuwam od lata,
W które nam słońce mówiło, że wie,
Iż serca nasze świecą tym świetniej,
Im więcej ciepłych płynie tu słów,
A usta łączą się jeszcze swobodniej,
Gdy oczy nie patrzą na wzniosły tam nów.'
Rozpłynęła się miłość, zaniedbana, samotna,
Szukać nie warto na nowo jej gdyż,
Dziewczyna na zawsze zostanie markotna,
A chłopiec tak zniknie, jak po niżu wyż.
Kryspin
|