Bez powrotu
Zimne kostki, owiane czerwoną łoną
Czerwona ścina, i znów wybija północ
Kolejna noc, kurwa, snu brak, jak Ciebie
Miałem latać, a znów jestem pod niebem
Nie wiem czy można być niżej, stany ujemne
Wszystko waha się jak sinusoida, jak pętla, przeze mnie
Nie mam już sił, dręczy mnie bezsenność
Długie noce, szare dni, moja codzienność
Otwarte okno, w końcu wyskoczę jak Batman
Wyskoczę, nie wrócę z mojego Arkham
Mikolaj
|