* Król i Macocha *
Jestem królem śniegu,
mrozicielem serc bezlitosnym,
twoim oczekiwaniem na przyjście wiosny.
Pokrywam szczyty gór Skandynawii
i napływam zimnem w Europy głąb...
Czujesz już ten chłód, ten ziąb?
Nie stanie się żaden cud,
nie uciekniesz stąd.
Musisz mnie przeczekać...
Gdy wiosna nastanie, odejdę i wiem,
że nie możesz się doczekać,
lecz teraz ja jestem wszystkim...
mroźnym powietrzem, którym oddychasz,
bielą pokrywającą wszystko wokół.
Na wskroś przez Ciebie przejdę
i zmrożę Cię do szpiku kości...
Ja nie wiem co to miłość i nie znam litości.
Zabijam więc śnieżną lawiną
tych śmiesznych alpinistów
próbujących wspiąć się do Mojej Wysokości
po ścianie stromego stoku
bo ubaw mam kiedy giną.
A gdy odejdę od was i powrócę tu
by odpocząć we śnie, w moim królestwie
to i wy odpocznijcie ode mnie wreszcie
i przez te dziewięć miesięcy
moją nieobecnością się cieszcie.
Ona obudzi mnie kiedy te miesiące miną
a wtedy zawitam do was ponownie
wraz z nią...
...moją macochą...
...Zimą.
Ponury_Nekromanta
|