Panaceum
Przed nami niebo dotyka wzgórza
Tysiąca słów przemilczanych
Tam gdzie ostrokrzew i dzikie róże
W zimowe palto odziane
Choć względem siebie nieufni trochę
Drżą lekko muśnięte dłonie
Idziemy wolno z nadzieją płochą
Przed siebie chcąc ją dogonić
Styczniowy wiatr każde słowo plącze
Świeży śnieg zaciera ślady
Dotykasz mych ust nim zdanie dokończę
A stara rana już nie krwawi
szybcia
|