Pani
Pęknięta ziemia szepce zaklęcia,
Baśń rodzi się, zaklinając serce,
Moje jedyne, choć dwa tkliwie
Szemrały pod krwawą duszą.
Wszystko pochłania, ciemność-
Rwie szpetne spojrzenie,
W oczy nie piaskiem-
A diamentami ciska.
Nowe życie, z popiołu,
Dla ptaka złotego,
Z trawy złocistej,
Co bogowie wieczni,
Chwalą pod liściem życia.
Śmierć kroczy w swojej sukni,
Co się czerwieni,
Złoci jak lawa.
Do tanga prosi, warkoczem
Z kości dręczących sny.
Wiolonczeli wrzask,
Korpus lśni, dominuje mimozą,
I zamyka w sobie deszcz-
Jedyny napój dla ust moich.
Ona tu idzie.
Jest tuż za wzgórzem.
Zbliża się...
Kryspin
|