Zły duch
Zamykam już powieki.
Ciało odchodzi od rzeczywistości.
Zmęczone myśli warzą sny.
Niewinnie uchylone okno.
Sprytnie przemyka przez szparę chłód.
Odnajduje zwiotczałe ciało.
Od stóp do głów.
Niczym stalowe łańcuchy.
Pętają kończyny i tułów.
Przebudziłam się we śnie.
Sparaliżowane zmysły.
Niemoc w głosie i ruchu.
Zmora wbija we mnie wzrok.
On wgniata we mnie, mnie.
Całkowicie bezbronna.
Jedno promienne wspomnienie.
Rozkute z lodu ciało.
Napłynęła krew i spokój, koniec.
Klinga
|