Spotkanie (czyli o samotności zawodowca)
Szef w podniecenia stanie
zwołał nagłe spotkanie
a że zrobił to rano
musiałem przerwać śniadanie
zaraz zacznie się spotkanie
dwuszereg nasz stoi karnie
w lewo zwrot
ruszamy na oralne męczarnie
rozpoczyna się spotkanie
szef od dawna czekał na nie
chce nam coś przekazać
może tym razem pójdzie mu sprawnie
a gdzieś tam sarna skubie sobie trawę
a gdzieś tam zająć kica
mały słodki jeż w liściach sunie
życie się toczy tam
a ja tu tkwię z bredniami sam na sam
siedzę na spotkaniu
w coraz bardziej pogiętym ubraniu
niewygodny ten fotel
szef peroruje, a ja myślę o prasowaniu
męczę się na spotkaniu
szef skupiony na monodeklamowaniu
byleby nie usnąć
nie tak łatwo sprostać mi temu wyzwaniu
rozglądam się na spotkaniu
kolegę złapałem na spoglądaniu
na koleżanki udo
on raczej myśli o ze spotkania ewakuowaniu
a gdzieś tam koń wesoło rży
a gdzieś krowa mądrze pyskiem rusza
owca w wełnie grzeje się
i bociek po łące brodzi
tylko mi się w życiu nie powodzi
czwartą godzinę trwa spotkanie
już nie pamiętam po co poszedłem na nie
słucham szefa
i jeszcze mniejsze mam rozeznanie
marzę, by skończyło się to spotkanie
niech ktoś mi da konkretne zadanie
bym coś zrobił
mogę robić więcej niż tylko słuchanie
oj uwaga nastąpił przełom w spotkaniu
widzę to po powszechnym zdemobilizowaniu
szef wstaje krawat poprawia
koniec spotkania, za 15 minut widzimy się na zebraniu
a gdzieś tam wróbelek ćwierka
a gdzieś tam kotek myszkę głaszcze
i piesek wesoło szczeka
tylko mnie tu nic więcej nie czeka
jak strata cennego czasu
wielkaradosc
|