Będąc pustym wśród pustych


bezdennie głęboki worek mojego ciała
zakryty jest szarym wiekiem powinności
nad którym wzlatuje mój bezosobowy dech

z zza korony drzew
z zza złocistych nieba krat
z zza migoczących gwiazd
z zza dalekich czarnych plam

uśmiech się stwór i jęczy wyniośle
zawiesza oko w tumanie, tumanów
widząc wszystko to czego tak nienawidzisz

a pod sromotą i upadkiem
za gomorą i dostatkiem
w lesie małym i dalekim
na polanie zmartwychwstałych

uśmiecham się wprost w twarz potwora
i po brzegi napełniam się zielenią
kwitną we mnie raje Adamowe
wytryskuje ze mnie święta woda
a skóra zamienia się w zbroję

i wracam
i pędzę
i idę
i trwożę
i gubię już litery
i gubię mą zbroje
i gdzieś zanika zieleń polany

a ja wylewam, wylewam mą święta wodę
by stać się znów pustym pomiędzy pustymi


kakim

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2015-03-19 23:10
Komentarz autora: Osobiście myślę, że jest to najlepsza rzecz jaką napisałem.
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < kakim > < wiersze >
kazap57 | 2015-03-20 22:37 |
skoro tak uważasz pisz kolejne
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się