Koncert za oknem
Nie rozumiem jej, ani jej dziwnych cisz.
Czego trzeba jej, oprócz czarnych zgliszcz.
Prócz koncertów kosów, codzień wczesnym rankiem.
Nie potrafi tęsknić za byłym kochankiem.
Już się nie zachwyca wonią dzikich wiśni.
Czasem nawet nie wierzy, ze coś jej się przyśni.
A chciałaby śnić, o tym o czym marzy.
O tym, co napewno nigdy się nie zdarzy.
Bo nie ma nikogo, ani już nieczego.
Komu ona może ulać niedobrego.
Kwiecień już nie taki i serce spłowiałe.
Cud, że myśli nie do końca skamieniałe.
furie_nebun
|