Wielobarwne liście
Liście spadły kolejny już raz,
Wszystkie po kolei zrywając się nagle.
Przyszedł jesienny czas też do nas,
I my jakby rozrywani przez szablę.
My przy akompaniamencie słońca co głowy wzrusza,
Przez świat pewni, wciąż oświetlani przez pola lecimy.
Zieleń, urodzaj, szczęście i wielkość przed nami się jawi.
Kroki siedmiomilowe, przebudzeni, nie ze snu lecz z lenistwa.
Niczym woda po całym świecie się rozpływamy.
Padamy szeleszcząc sprzączkami lśniącymi nami samymi.
Z obłoków marzeń, z etykietami nowych wrażeń,
Giniemy, szpecąc zwykłe liście swymi działaniami.
Te co wylegiwać się wolały w blaskach spokoju,
Patrzą na rozszarpywane od deszczu baranki oporu,
Co przy pogodzie lub jej braku były wielokolorowe,
Trafiają obok spokojnych do ziemi, gdzie brak już barw,
I czynów, emocji, pamiątek twórców brak.
Lecz tylko takie ozdabiają świat.
Nasz kolorowy świat.
RadJo
|