Las

Deszcz zagrał złą nutę o szyby
Ja w apatii dnia codziennego tkwiłem
Tą butę opadu wiatr wspierał
Nic innego jak zostać w tej matnii

Zroszony ten las co się tlił
Ja z okna spoglądam i nic się nie zmienia
Mozolne próby uzdrowienia tego co się spaliło

Wydzieram co chwilę szanse na spokój
A gdzieś tam płonie las żywym ogniem
Jak kiedyś
Wydziera wam dłonie zieleń sczernia
Szczuję los robi z niego kurwę
Nic go nie powstrzyma

Papieros już zgasł kawa jest zimna
Ja kładę sie spać a duch nad mym ciałem płaczę

Kiedyś żywym ogniem a teraz lodem płonę
Bo mi tak smutno żyć bez Ciebie
Wiedząc że już Cię nie zobaczę

A las choć już zimny to popiół na nim leży
Wyrywa serce wyziębia i w Boga karzę wierzyć

Most zerwany tylko tkwić w tej Kartaginie
Nie ma już drogi do twego serca
Moje leży gdzieś w lesie
Płonie niewzruszone i palić się będzie do czasu
Jak duch mój odleci do Ciebie

Do nas
Do naszego lasu


RadJo

Średnia ocena: - Kategoria: Miłosne Data dodania 2015-05-23 13:36
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < RadJo > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się