Bez nazwy

Podskórna sfera grzmiała rzucając oskarżenia
Ją ująłem mą twarz pełną drżenia
Znowu spadło Słońce znowu ja stłamszony
Przez chwilę które odbierają mi dobre tony

Jest ta myśl przewrotna by coś zrobić
Są zakusy plany by starania czynić
Kończy się coś choć nic nie zaczyna
Ta gra ten marsz markotny ta zbolała mina

Więc jutro wstanę i to zrobię
Co – nie wiem cokolwiek dla procesu tworzenia
Dla samego kroku biec odrzucić kolejne pytanie
Bez rwetesu jak zwykły człowiek

Za to się napiję


RadJo

Średnia ocena: - Kategoria: Inne Data dodania 2015-05-23 13:40
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < RadJo > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się