zamykam oczy
czerń coraz słodsza pod powiekami
czuję jak serce w piersi się trzęsie
odpływam w nicość dalej
wciąż dalej
dusza mi stygnie a skóra cierpnie
coraz mniej uciążliwy szum w uszach
dłonie więdną i miękną kolana
dziwna tęsknota
jakby w podbrzuszu
rozkosznym bólem ogień rozpala
nie chcę już nigdy oczu otworzyć
trwaj chwilo choćby do końca świata
bo jednak można umrzeć
by ożyć
by znów zakwitnąć cudownym kwiatem
szybcia
|