,, C O S T A B R A V A ,,

Poe już czas wracać
z Costa Brava ….
Bosi i nadzy na plaży
….wędzimy ryby
Ja wciąż uciekam pociągiem w ogniu
tylko szałem jak uczą grecy
Będziesz pasterzem , artystą
lub nikim ….
mocuję się twoją pełnią
pobiec przebiec wypełnionym kościołem
ukąszony przez hiszpańską muchę
w tataraku ….
Twoje w tawernie niedopite wino
nie mogłeś odjechać
nie mogłeś odjechać iść
górnym miastem Voltą
Krzyk dzikich gęsi się podwaja
jak tragik obcy gniewny
i nieraz biegniesz z etruską gazetą
nieuchwytny nie osiągalny wyższą
ceną bo kształt twój rysuję
Napiszę co czuje żołnierz Werony
tak dziś jestem hojny …
twoje są srebra brylanty
napiszę co czuje żołnierz w mieście
Verony …..
ja się wybiję szybowcem
z trampolin gdzieś z bielonej
albańskiej chaty
trzciną znaczę strzałą
Was tu nie było skąd morze
te czerwone dzioby
czuć was morzem Kaspijską solą
tyle soczystej zieleni
kropli bursztynu łez
w zimnej purpurze
w pompejańskich pozach
w beton stali …lejące się
ogniem ciała chłodem królestwa
nie było czasu wciągnąć spodni
ja brat kozy dotknięty szałem
oddycham , oddycham czuję
tyle szczegółów powiedz mi
jak odróżnić szmaragd od diamentu
Jestem młodszy Arturze czuję
po skórce pomarańczy
idę dalej patrzę
wciąż szukam Portugalczyka
którego czytałem po nocach
kryjówkach nad rzeką
rozpoznałem ucznia Koheleta
oni szli z sierpami
to filatelista w zburzonym mieście
konie pędzone owce owce
na węgierskich stepach ….
przytulam jedna do twarzy
przeżyłem grypę wysoką temperaturę
motor huczał biły tłoki
w kwadrans inicjacji ….
odwiedziła mnie Dolores pachniała oliwkami
czułem że płonę wraz z żaglami
Kolumba z opuszczoną kotwicą
stoję w drzwiach nagi jak Adam
spocone czoło nie wiem
co kryć w rękach w tureckiej łaźni
pilni bo młodzi ,,,,
Tyle rzeczy naraz robię
szkic koni obwieszam ściany
mówię jej w korelacji
z El Grekiem
jeszcze w ręku liny dzwony
biły Costa Brava
przeszedłem nocą cmentarz
i dziwić się jak znalazłem Ciebie
fiołków zapachami wiedziony
zbudź się = zbudź się poetom
chcą odebrać wolność Shelleya
obcy za rzeką
obcy za rzeką
mnóstwo dymu pary
ptaki nie wiedząc dokąd
nie znały początku dni końca
błyskawic
Chcę uciec z Drahmy
z przewróconego pociągu miedzianego
kotła na polanie
cygan klęczy płacze
jaki ja biedny z pękniętymi skrzypcami
mnóstwo dymu pary
tyle rzeczy naraz
wszystko się lękam mówię
z rzeką …
uciec mokrym stepem
w korelacji z El Grekiem
smukłe wysokie nogi Bóg
wie co za przystojne dandysy
A ja chcę uciec z Drahmy
nie wiem czemu czuć
ich morzem
Kaspijską solą …..
tyle ż y w i c tyle
M a n g a n u .


JAG

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2015-09-08 13:17
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < JAG > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się