wypłowiała paleta barw
groźnie trzasnęły drzwi
i uniosła cię pszczoła na swoich skrzydłach
nie było cię tam, gdzie zawsze przychodziłeś
gdzie znikłeś
że nie mogą cię wypatrzeć moje oczy?
czasem ze zgiętymi nogami
siadam pod naszÄ… brzozÄ…
- tulÄ™ do niej twarz
przez chwilÄ™ wydaje mi siÄ™
że poruszyłeś wiotką gałązką
czy warto wspominać dawny uśmiech?
szorstka kora przyjęła moją łzę
spojrzałam na portret cienia
- smukły, wypełniony konarami jak ramionami
omija mnie - woli bardziej radosny kształt
wzlatuje ptak, rozciąga skrzydła
zroszona sukienka, potargane włosy
- zupełnie jak dawniej
Irena
|