Mary
Kiedyś,tak dawno jak wczoraj
We mgle wyraźnie ich widziałem
Twardo-miękkie lica ogorzałe
Płonące pragnieniem życia
Pierwsza mara potężnej postury
Płacze swoją potęgą
A jej głowę przebija stalowy
Grot chłodnego spustu
Widziadło drugie pojawia się i znika
Wraz z ciężkim wiatrem
Walczy o widzialność
Które płonie w oczach gazu
Spada mi coś na głowę
Zrozumieniem przebijam podeszwę
Katują mnie z obu stron
Ale ratunek już nie przyleci
I wiele tych mar tam było
Ba
Coraz więcej
Giną one we mgle
By Słońce codziennie składało im hołd
Soulkiller
|