Inga
każda cząstka mojego serca została znieważona
pustymi oczami patrzę w horyzont
budzi się ptak, leci pierwszy motyl
z ciężkim westchnieniem wtuliłam twarz
w mokrą od rosy trawę
młode słońce obmywa mnie ciepłem
spojrzenie płacze strachem
dudni serce, ostry dźwięk wbija się w myśli
a w moim milczeniu błaganie
by odeszła ode mnie ta góra kamieni
moja prośba wyrwania się z tego, co boli, na nic się nie zdała
powróciłam tam, gdzie rodzi się gniew
jego srogość nie ma granic
to było gorsze, to było śliskie i obrzydliwe
splątane, związane na supeł
to wyło długo i głośno
noc pełna trwożnych oczu
w dzień drżenie płynęło przez ciało
kruszył mnie z łatwością
a ja wciąż szłam w jego stronę
słońce, ukołysz mnie - bardzo pragnę twojego ciepła
Irena
|