Amfoteryczna milosc
Jakże czule muskasz me powieki.
Pyłem złotym wyściełasz miękko wnętrze,
Aby sen zabrał mnie daleki
Unosząc powoli jak amfoter na wietrze.
Pozostawiam Ci iskrę, esencje żywota.
Blaskiem gwiazd wewnętrznie upojona.
Spoczywając na chmurze wyczekuje blasku,
Styczności nocy przy linii twego brzasku.
Choć ciężkie są powroty, wracam do kielicha.
Gdzie dusza twa wiernie przy mojej spoczywa.
Uchylam rąbka skóry, rozświetlam źrenice
Byś mógł mnie teraz zabrać w miłości poszycie.
jessika
|