współczesna konkubina
nie jestem warta tych pocałunków
nie jestem warta spojrzeń, szeptów, czy snów
niczym dziwka sprzedaję każdy duszy cal
w zamian za złotówki ust
banknoty dotyku
grosze spędzonych wspólnie chwil
każdego dnia tęsknie tkwię
przy zimnej tafli szkła
za plecami tylko kurz samotny
za oknem byty obce
snują w autach gdzieś w oddali
jesteś znów przy swojej pani
lecz nadzieja szepcze wciąż cichutko
może w jednym z nich jednak ty
i wybaczę ci znów
wszystkie puste noce i te wszystkie dni
lekaczbo
|