Wieczór
Już wieczór gasi zmierzchu dotykiem
Tlącą się jeszcze słońca pochodnię
I zniknie całkiem gasnącym płomykiem
A zachód jej blask pochłonie łagodnie
Niebo w gwieździstym morzu utonie
Noc jasną latarnię na nim zapali
Refleksem słońca w księżyca lampionie
Który się błąka w bezkresnej dali
Jasnością będzie rozjaśniał szlaki
Obłokom co płyną na wiatru tchnieniu
I dawać im będzie świetliste znaki
By w dal płynęły w jego promieniu
Płynąć tak będą wiedzione blaskiem
Księżyca co jasnym skrzy się lampionem
Aż świt rozpali słonecznym brzaskiem
Słońca pochodnię co dniem zapłonie
JanuszJerzy
|