Wersety Lamentu 3
Niebezpieczne porachunki,
twarde dragi, mocne trunki.
Głosy szepczą krwawą zemstę
a ja mówię, że nie będę mścić się już.
Podły brutal dziecko karci,
matka obojętnie patrzy
a oboje gówno warci...
ona - szmata, on - parszywy, marny tchórz.
Tam, za ścianą szklanka w dłoni,
podsłuchują nędznie oni
jak to dziecko w śmierci woni
dusi się w oparach stu toksycznych burz.
Krwawe kłótnie, rękoczyny...
Interwencja, skurwysyny!
Dziecka dom a ich więzienie,
swej przeszłości już nie zmienisz, trudno, cóż...
Tam, na czarnym horyzoncie
flaga triumfu klęską trąci.
Duże dziecko płacze w kącie,
w dłoniach trzyma mocno bukiet zwiędłych róż.
A do drzwi pukają goście.
Proszę, weźcie ich wyproście.
Tu jest ciemno i żałośnie
a ja tonę w wodzie słonej łzawo-krwawych mórz.
FEMALE_CENOBITE
|