| Czytając Twój wiersz przychodzi mi na myśl spłaszczenie naszych relacji, naszego stosunku do otaczającego nas świata, o zobojętnieniu na los innych, żyjących na nim istot, przy równocześnie wzrastającej, pozornej wrażliwości, którą nazwał bym raczej wyczuleniem na dotyczące jedynie nas samych, błahostki. (Dziś też coraz częściej można zauważyć tendencję do tworzenia sensacji, „nadmuchiwania” rzeczy nieistotnych, nagłaśniania pseudo-wydarzeń i –nowin przysłaniając i odwracając tym uwagę od prawdziwych, dotyczących nas wszystkich, globalnych problemów.)
Chcemy podobać się wszystkim i to za wszelką cenę. Nie znosimy, nie tolerujemy odmowy, słowa „nie”, a przekonani o własnej wyjątkowości eksponujemy siebie na oczach milionów, często przekraczając granice dobrego smaku i ... ekshibicjonizmu. Nadmiernie zajmując się samymi sobą, stawiając siebie i swoje drobne problemy na pierwszym planie, „skacząc innym do oczu”, dzieląc się ze światem każdym przysłowiowym kichnięciem, utkwiliśmy w uniemożliwiającej widzenie oraz dalszą drogę, zamieci naszych małych „ja”.
Jak dla mnie, jest to bardzo ważny wiersz, odzwierciedlający pewne tendencje w naszym „postępowym”, coraz badziej zatomizowanym, jakże milusim, pod maską jednak zimnym i okrutnym, obojętnym na los poszkodowanych i potrzebującyh naszej pomocy, coraz bardziej „dwuwymiarowym” społeczeństwie. |