#dobrazmiana (czyli subiektywnie o przemianach)
przez tej kraj kroczę
ze wzrokiem wytężonym
pytam pana, pytam panią
czy widzieli się już z dobrą zmianą
uszy ogłusza trzepot flag
idę przez szereg skandowanych fraz
wśród takiego stężenia decybeli
nawet jeśli ktoś mi odpowiedzi udzieli
to i tak nic nie usłyszę
przemierzam swój kraj
rozglądając się wokół
w głowie same mam pytania
gdzie się podziała dobra zmiana
autorytety udzielą mi odpowiedzi
ci ludzie wszystko widzieli
tyle że o ich samych dawno nie widziano
srerbna igła wpada w wyschnięte siano
i jak tu ją znaleźć
po pięknym kraju wędruję
szukając wytchnienia
duch mój niespokojny
obiecanej zmiany głodny
pcham ciężkie drzwi mosiężne
uniesienie gdzie tylko wzrokiem sięgnę
kapłan groźne ciska we mnie słowa
o moralności wykuwanej od nowa
drży w posadach bryła świata
przez kraju połacie się przedzieram
mocno skupiony
sens dobrej zmiany
jest przeze mnie rozpatrywany
może przeszkodą do zrozumienia
jest chęć logicznego myślenia
wróżbita z westchnieniem od serca
pokazuje mi kartę wisielca
to chyba dobrze mi nie wróży
w trakcie tej podróży
sam czuję
jak się zmieniam
chociaż podejrzewam
że niekoniecznie staję się lepszy
mimo że dobra zmiana
to był plan szlachetny
chorowity się zrobiłem
oczy bolą
bo po oczach kłamstwo mocno bije
serce szwankuje nieco
bo trudno o spokój gdy wokół bzdury plecą
żebra poobijane
bo niełatwo przebić się przez wrogości ścianę
nerwy nadwyrężone
bo już nie wiem
w którą mam iść stronę
wielkaradosc
|