Apokalipsa wedle socjopaty
Mentalna apokalipsa- ocalałych brak
Właśnie po niej tak źle wygląda cały mój świat
Leniwie, bezwzględnie wyniszczam umysły
Zaczynam od psychiki potem biorę się za zamysły
Niepotrzebne tu nawet wyznaczanie celu
Bo i po co skoro w tym gównie niewinnych niewielu
Jedyne co poczujesz to płonące papierosy
Na ślepo uderzam potem wyznaczam ciosy
Bez znaczenia zupełnie są tutaj twoje płacze
Zginie każde ludzkie ścierwo, bezdomni i bogacze
Bo widzisz ludzką dobroczynność wsadzam między mity
To gówno a nie pomoc jak cel zyskiem podszyty
I płaszcz drogiej firmy, wygląd jak przystoi
Na nieuczciwego gnoja spod sztandaru dobrej woli
I gówno mnie obchodzi rodzina czy dzieci
Jak mawiają psychopaci- czas rany wyleczy
A jeśli nie to w sumie nawet nie moja sprawa
W moich planach poranny rozkurw a nie żadna kawa
Socjopata
|