Wiatrak
Rozszarpał go czas, lecz stoi uparty.
Pusty od środka, ubogi, obdarty.
Ręce niezgrabne łaskoczą niebiosa
i czeszą starannie kłębowe włosy.
Jak starzec schorzały kośćmi chrobocze,
stoi rozpięty jak krzyż na poboczu.
A gdy się pełnia wyłoni ciężarna,
ziarnem się sypią gwiazdy do żarna.
W szarej mgle się skąpie nad ranem
i się okryje słonecznym żupanem.
Łąkę jutrzenka pokropi mu rosą,
i wtedy umoczy swe nogi bose.
Ach, już dawno ci zboża nie sieją,
więc Don Kichota czeka z nadzieją,
by móc w końcu z honorem zginąć,
lecz on musiał ciebie ominąć...
Polonez
|