p o d r ó ż
pociąg ma ciężkie koła a mimo to wciąż pędzi
spoglądam na ciebie jesteś jeszcze młoda to nic
że na twarzy troska zmarszczki goni że włosy
srebrem prószą od korzeni i stopy ciążą spiżem
wcale nie spotyka stacji na złapanie tchu gna
uśmiech twój ma zawsze dziewczęcą twarz
czaruje jak ptak śpiewem ukryty pośród zieleni
wzrok szuka oczu czyta zza zmierzchu powiek
uparcie żeby dotrzeć do niechcianego celu
twoja twarz z dnia na dzień coraz bardziej cicha
dziewczęca słoneczne i dżdżyste dni świtanie
błękitnym spokojem zapisuje dziesiątki lat
nie dojrzałem maszynisty nikt nie żąda biletu
za nami naręcza złych i dobrych dni przeliczymy
nim się wsłuchamy w zmierzchania wołanie
będę czekał jutro na pewno się spotkamy
padniemy sobie w zdziwione ramiona będziemy
rozmawiać długo i obficie wspominać ciszę
bez pośpiechu bo niczego nie będzie nam szkoda
w turkusowym świcie
Copyright © by Jan Gawarecki – 2016
topor
|