Sztuczne raje
Skrzydłem ognistym łabędzie objęły ten ląd
A gdy oddechem płomiennym przegnały strach stąd
Wypłynęły za sczerwieniały w dal horyzont
Amarantowe słońce wzeszło wśród śnieżnych gór
Czyniąc nawet serce to ziemskie pękniętym w pół
Czy kąsa żarem bardziej od piękna jaka ze zmór?
Wiatr ostrzami traw - pinaklami – powiewa
Choć dwie chwilki wcześniej przewrócił pień modrzewia
Spokój, tak jak i zgoda, wielką siłę miewa
Zbyt wiele dusz, by rzecz, że samotność doskwiera
Czas pracy, przyjemności, co umysł otwiera
Modry wieczór nadchodzi, z nim pora Vespera
Dlaczego dziś w niebie tylko czerń obłoków?
To gwiazdy zeszły pokazać ludności w amoku
jak prosto odróżnić można światło od mroku
Wkrótce zasną już wszyscy na zboczach sandrów
Czekać będą aż przypłyną z boskich meandrów
Sny ich utkane srebrną nicią oleandrów.
Przechodniu, tyś nie widzisz, żeś utracił raj?
Zig
|