Przypadłość niedopasowania

poranne ulice
zbyt wcześnie rozbudzone
uśmiechy jak łatka
wszyte
przerażenie za dnia

coś pęka
nadmuchany świat
dusza betonem zalana
przez szkło
ucieka rozedrgane
coraz bardziej kruche
ja

próbuję być bliżej
pod soczewką
topnieje tłum
sprzecznie odliczany
mechaniczny czas
nastaje szum
z krzykiem wchodzimy
w szczeliny złudzeń


ziza

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2016-11-09 19:41
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < ziza > < wiersze >
joanna53 | 2016-11-09 23:21 |
piękny wiersz,pozdrawiam
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się