Bezsenność
Trzecia piętnaście w nocy, niebo rozgwieżdżone.
Znowu sen nie przychodzi zaciskam powieki,
a poplątane myśli biegną jak szalone,
ciągnąc mnie w świat odległy i taki daleki.
Mówię, było, minęło. Wracać? Tylko po co.
Jaki sens ma myślenie „co by było gdyby”.
Dzień się za kilka godzin znów przywita z nocą.
Zwyczajna kolej rzeczy. Nic nie jest na niby.
Wszystko ma swój początek, swoje zakończenie
a środek wypełniony odpowiednią treścią,
w której na przemian blaski jawią się i cienie.
Z życiem bywa tak samo jak z kiepską powieścią.
Wabi kolor okładki i głośna reklama.
Czytając usiłujesz sensu się dopatrzeć.
Bo niby to komedia, a niby to dramat,
i chciałbyś to od nowa napisać inaczej.
Dać inne miejsce akcji, bohaterów innych.
Inne wątki powplatać by ciekawiej było.
Winnych zmienić w niewinnych, a niewinnych w winnych.
Powykreślać nienawiść i powstawiać miłość.
Masz już pomysł i chciałbyś by ci pozwolono,
żyć raz jeszcze i błędy popoprawiać wszędzie.
I dostajesz odpowiedź. „Druk już ukończono.
Nakład jest wyczerpany. Korekty nie będzie”.
hotel
|