ZIMA
Wyłoniła się zza zakrętu jesieni
w niewinnej dziewiczej bieli
haftem riszelie utkana misternie
w stronę srogiego mrozu
skinęła od niechcenia
zażenowana spóźnieniem
zatrzymując lodowate spojrzenie
w niewinnej pozie
Po północnej palecie pasteli
prześlizgiwał się oszroniony poranek purpurowy
otulając lustro wody stanem skupienia
w ulotności skroplonego welonu
Smukła brzoza zamierając w ukłonie
oparła zatroskane ramiona
na usztywnionej lodem trawie
Jedynie zjeżdżająca na sankach gromadka
pozwalała srogiej zimie zapomnieć
o uczuciach zamarzniętych choć na chwilę
c
natalia
|