idąc brzegiem
gdzie jesteśmy
gdy wszystko w gubionej łusce
złowioną krztą
niedosięgnionego wierzchołka chwili
skąd widać puste miejsca
słychać drgania pajęczej nici
w uchu umierającego samotnie
za horyzontem z kamieni przybrzeżnych
fale - przeciekają przez pięć palców widzenia
w duszy czarno-biały szum
trudno nam nie wierzyć
w obraz słowo dotyk
do końca
najbardziej sobie
|