Piorun
Pamiętam tą noc jak dziś. Z kontaktu sypiące się iskry.
Potężny huk w uszach mych. W sekundę po wielkim rozbłysku.
Strach siostry starszej. Jej bek. Krzyk mej przerażonej matki.
Za płotem płonący dom. I wrzask biegnącej sąsiadki.
Blask ognia, co żarem swym dom, drzewa i stodołę strawił.
Dwa konie i krowy trzy w płomieniach swych życia pozbawił.
Spaloną sąsiada twarz, gdy z piętra wyskoczył przez okno.
Panikę dzieci. Ich płacz, wzbudzony płomienną nocą.
Pamiętam wyjącą straż. Biegnących z wężami ludzi.
Lejącą się wodę na twarz. Jej strumień, gdy gasił i studził.
Spalone na popiół drzwi. Drewniane pogorzelisko.
Dziś jeszcze mi nieraz się śni. Ogień, który spalił wszystko.
Do dziś matka, siostra i ja, boimy się gromów uderzeń.
Jasności, co przyniosła śmierć. Błyskawic na czarnym niebie.
Nie wyjdę z ukrycia na deszcz, gdy w chmurach grzmot ciszę rozbija.
Złą siłę natury już znam. Widziałem, jak piorun zabija.
Gerard_Karwowski
|