Wciąż kocham
Na mojej chorągwi twój powiewa sztandar
A mój ostrzem przejrzystym rozdarty na ziemi spoczywa
I milczy... Pod płachtą w kolorze niewinnych
O pomstę do nieba nie wzywa
I ja więc milczę
Głęboko gdzieś wierzę
I tak sekundy w minutach... Minuty w godzinach
Godziny w wieczności mierzę
I kocham... Wciąż kocham
Bez ustanku... Bez litości
Ostrza... i strzały... i kule
Na zgubę posyłam w miłości
Do nieba też się za mną przywleczesz
Królowo okrutna?
Jesteś i cierpię...
Odchodzisz i ginę smutna
I jak od Ciebie uciec?
Jak wyrzec się miłości?
Tak bez słowa, pocałunku
W zimne się wsunąć ramiona wieczności...
I zasnąć...
Snem wiecznym
O jakże przyjemnym...
Jak okrutnie niebezpiecznym
xyz
|