Gaśnie żar

Kiedy księżyc wzejdzie
nie będzie już co zbierać
noc zamiesza w przestrzeni
gęstej jak smoła
z trudem oderwę nogi
uporządkuję stare sprawy
nacieszę oczy światłem dnia
po czym odczołgam się
pozbieram cały bałagan
rozpalę ogień wśród gwiazd
a dym odpowie dobranoc
to będzie ostatni mój znak
gdy wygasa ogień i zostaje żar
to wciąż za mało żeby
utrzymać ciepłotę ciał
próbujesz rozniecić iskrę
a w zamian tylko szara mgła
snuje się jak złowieszczy szept
nie knuje, nie zabarwia
odchodzi zasysając ze sobą
resztki ciepła ze starych gniazd
przyglądasz się temu ze smutkiem
a serce wyzwala ostatni łomot
nadzieja próbuje wtopić się w ten rytm
lecz wszystko rozbija się na milion kawałków
już nie dostaniesz światła z tych źrenic
które tak pięknie krzesały iskry
dostojnie możesz przyjąć ten kołek w serce
a potem udawać że życie dalej się toczy
gdy patrzysz w niebo
a księżyc ma ci coś do powiedzenia
to nie jest to dobra wiadomość
bo księżyc przygląda się zimnym okiem
wysyła promień, który nie ogrzewa
zadaje ból jak sztylet
potem ucieka przed słonecznym blaskiem
by przypadkiem nie zawrócił go z drogi

nie łudź się ,już go nie dogonisz.

13 styczeń 2017










Lorena

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2017-01-13 21:01
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Lorena > wiersze >
Ja | 2017-01-15 12:08 |
...
Michal76 | 2017-01-14 19:45 |
Zimny ale cóż, nie wszystko da się odwrócić. Podoba mi się.
p_s | 2017-01-13 21:28 |
takie oczyszczenie :-) pozdrawiam
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się