ciszonoc ( malo istotne - wersy 2008)
dziś wieczór cisza zagościła na ulicach
zeszli z drogi ludzie po nadludzkim trudzie
pojednali się ze snem. jutro także dzień
założenie trafne więc zostały
samotne
latarnie
i co jakiś czas jedna gaśnie jak w transie
pojmując bezcelowość swego trwania
gdzieś kot
gdzieś pies
ale i one
po cichu
by nie odgrażał się nikt za hałas
po chodniku płyną strugi atramentu z pamiętników
miastem martwym szarpią lekkie drgawki
konwulsje nocy i prorocze sny włączane przez władcę snów o północy
pot ciał nie moczy, pościel siąka tkaninami
cicho cicho zaspani, roześmiani lekko drążą szlak przez mrok
cisza cisza cisza cisza i sza odżywa na ulicach
samochody zapomniane zgniły na parkingu
zostawione przed garażem, ołtarze mają swoją lampkę dalej
radia czarne szumy zamieniły na wyłącznie wyłączam się
zastygłe pozy tworzą rodzaj
karykatury
cieni na murach
kultura, umarła starta
tym że zaczęto odnajdywać ją
w zbereźnych żartach
głupich bezsensach w których
doszukują się czegoś co zerka,
co zerka jak bóg
ze strun starej liry wydobywa się cisza w tonacji nie mam siły
w tonacji nie mam siły
dziś wieczór cisza zagościła na ulicach
zeszli z drogi ludzie po nadludzkim trudzie
pojednali się ze snem. jutro także dzień
założenie trafne więc zostały samotne latarnie
i co jakiś czas jedna gaśnie jak w transie
pojmując bezcelowość swego trwania
Aleksander_a
|