Bunt straconego

Dzikie kwiaty, gdy błagały – zmienił w paprocie z lasu
Jak nasiona kiełkowały – skrył je w kolumnie czasu
Z warg swych wyjął dwie iskry, trzymające się w objęciach
Co z marnotrawstw tych powstanie? Nie miał wcale pojęcia
On był piaskiem, a my więźniami klepsydrowej klatki
Spoglądał jak giniemy podczas naszej, ciężkiej walki
Pewną prawdę poznało każde, choćby ranne źrebię
Czas pozostawił nas słabych i skazanych na siebie
Jak w dłoni zaciskamy zdjęcia, wówczas po nie sięga
Wchłonie wszystko, w proch obróci – tu tkwi jego potęga
Nie na grabarza, lecz na czas, przypada mroczna męka
By szkarłatnym piaskiem przysypywać martwe dziewczęta.
Może dlatego godzina pełną jest krwawej chęci
I nie wstyd jej odbierać ludzi, widząc ich boleści
Zamykać miłość w ciele, które tak trudno wypieścić
Dzielić zakochanych jak księżyc na kosmiczne fazy
Czyniąc go tylko raz pełnym celem własnej ekstazy...
O godzino zła, pochłoń mnie, jeśli tyle chcesz więc dać
Gdyż wątpię dostać od ciebie moc potrzebną mi, by wstać

Zanurzcie się kociaki ze mną w czarną noc śródlecia
Skazani wszak na siebie – jak przez wszystkie te stulecia.


Zig

Średnia ocena: 10
Kategoria: Życie Data dodania 2017-01-30 10:07
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Zig > < wiersze >
Ja | 2017-01-30 10:34 |
Szybko reagujesz. Widzę tu pewne odniesienia. Przy słowie ,,nic'' zatrzymałam się zastanawiając się czy jest ono tu potrzebne. Może przebudować nieco ten wers? Cóż życie.
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się