Podróż

Piersi cisnął jak głaz,
jak stela egipska,
jak statua wolności,
fundament budynku żalu.
Nim była świadomość winy.

Dźwięki wirujących myśli
biczowały umysł.
To rozum się samobiczował.
Między bielą a czernią wieczne wirowanie.

Raz
krople rosy spowija ciemność
Dwa
padają z traw ku gruntom
pochłania je odmęt
wód spod sklepienia.
Spod ziemi.
Martwych.
A w głębi?

W głębi już rodzi się płacz.
Widzę.
W jej oczach się kryją jasne kontynenty
ciepłe wyspy w jej dłoniach.
Muszę uważać.
Nie chciałbym jej skazić
przez swoją ciemność.

Odwróć wzrok- ty która masz czyste oczy.
Odwróć wzrok ale podaj dłonie.
Nie musisz patrzeć-uwierz.
Pod twymi oczyma.
Poza twą percepcją.
Poza światłem-są drzwi.
One dopiero wiodą do prawdy.

Otwórz więc drzwi i nie puszczaj
nie puszczaj mych rąk.
Tylko ty możesz ze mnie zdjąć
szatę ciemności.

Więc nim rozsypie się popiołem
daruj mi jedną z twych wysp.
Pragnę ją zabrać w podróż.

Płynę do granicy snów,
gdzie koszmar mieszka wraz z marzeniem
i nie zatrzyma mnie żadna łza.

Stopiłem już lak i przybijam pieczęć
na dekrecie o własnym wygnaniu.
Świat zakreślony rozumem ucieka w dal.

Odchodzę w kłębach dymu po...
zielone ablucje.

Oczyszczam się ogniem komet.


Tadeusz_Gustaw

Średnia ocena: 7
Kategoria: Inne Data dodania 2017-04-09 22:14
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Tadeusz_Gustaw > wiersze >
p_s | 2017-04-09 23:22 |
ciekawy, wielowątkowy tekst; obrazowy, chociaż końcówka przewidywalna; pozdrawiam
Ja2 | 2017-04-09 22:30 |
Końcówka jak dla mnie zbyt patetyczna. A pozostała część? Zakiełkowała we mnie wraz z tą zielenią, pięknem.
Brak komentarzy
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się