Roztopy
Helios swym rydwanem,
wzniósł się w centralny punkt eteru.
Oto wschodzi południe dnia,
który będzie przełomem.
Zimne kafelki przeźroczych kryształów
roztapiają się we łzy białej pani.
Ona odchodzi z żalem.
Z ogrzewającej się gleby
znikają ślady jej stóp.
Ostatnie perełki soli niebios,
na ziemi zmieniają się w morza
mikroskopijne tak że dla panującego
gatunku- są tylko kałużami.
Strumienie wsiąkają w otchłań gleb
i od łez- twarz gruntu rozmiękcza się w zmarszczki.
Cera ziemi błotnistą się staje i lepką.
Brunatna jak kora wiekowych dębów
ciemnością swą zwiastuje życie.
Bo oto ziemia z ciemnych swych żył,
wylewa krew wodnistą roztopów,
gdy but ją przyciśnie bezmyślny.
A jest to płyn radości.
Bo oto człowiek rozdziewiczył ziemię
i zaraz ona- wśród okrzyków-
będzie rodzić.
Jeszcze tylko się wynurzy z wód,
jeszcze tylko przez zieleń-dojdzie do rozkwitu
a potem... Będzie rodzić.
Tak się zaczyna życie Ziemi.
Tadeusz_Gustaw
|