Grunwald

Na łąkach małej, biednej, staropolskiej wsi.
Starło się kłamstwo z prawdą. Śmierć spadła na ziemię.
Z jednej strony mordercy w płaszczach, na nich krzyż.
Z krwią niewinnych na rękach, niosący zbawienie.
Po ich stronie rycerzy pazernych zła wielu.
Przywiedzionych fałszywym zeznaniem Krzyżaków.
O dzikich i krwiożerczych, pogańskich Litwinach.
O bogactwach i złocie, w starych grodach Lachów.

Armia zła, z znakiem krzyża, stanęła fałszywa.
Pazerności krucjata zepsuta i chciwa.

Na czele hord zła, podły władca tych demonów.
Sam diabeł w ludzkiej skórze – Wielki Mistrz Zakonu.

Po drugiej stronie, ludzie za prawdą stojący.
Uczciwi, ciemiężeni, wolności broniący.
Wyznań różnych. Sprawiedliwością zjednoczeni.
Mężni, prawi, waleczni obrońcy swych ziemi.

Rycerstwo z dzielnic Polski w boju zaprawione.
Chrześcijańskie, lecz w Bogów starych zapatrzone.
Pogańscy i waleczni Żmudzini, Litwini.
Co od Zakonu tylu mordów doświadczyli.
Prawosławni Rusini, Krzyżaków znający.
Na północy, przez lata z Zakonem walczący.
Tatarzy dzicy, bitni i nieokiełznani.
Przez księcia litewskiego na ten bój wezwani.

A nad wojskami tymi mężnie dzierży berło.
Pierwszy z nowej dynastii – Władysław Jagiełło.

Krzyżacy wilcze doły w ziemi wykopali.
Fałszywych, swych heroldów z mieczami posłali.

Jagiełło, dobrze znając przebiegłość krzyżacką.
Lekkiej jeździe litewskiej bój rozkazał zacząć.
Z nimi do walki poszli Rusini, Tatarzy.
Lekkie i zwinne skrzydło zjednoczonej armii.

Widząc to Urlich wysłał swe kontruderzenie.
Ciężkie rycerstwo. Wolne, lecz w zbroi pancernej.

Gdy lekka jazda Litwy ucieczkę zaczęła.
Ruszyła polska, ciężka, pochowana w kniejach.

Wtedy mistrz z swą chorągwią zaczął uderzenie.
Sprawiając tym Polakom niezłe zaskoczenie.

Widząc to Król Jagiełło wojskiem krąg zatoczył.
Czym ściśniętych do kupy Krzyżaków otoczył.

Bitwa sześć godzin trwała. Ofiar nie szczędziła.
Zwycięstwem koalicję prawdy obdarzyła.

Zginęło wielu sławnych, zachodnich rycerzy.
Z ręki chłopskiej piechoty, co wybiegła z kniei.
Zginęli dostojnicy. Zginął Mistrz Zakonu.
Zginęło wielu z wschodu. Z dala od swych domów.

Prawda wygrała z kłamstwem. Wolność z znakiem krzyża.
Który lat tyle Polskę i Litwę poniżał.
Wygrała wolność wyznań i wolność przekonań.
Fałszywy Zakon nigdy nie podniósł się z kolan.


Gerard_Karwowski

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2017-04-16 22:16
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Gerard_Karwowski > wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się