Nienazwane i niewypowiedziane
Nuta zawisła w nic nie znaczeniu,
Zadrżała jak osika na wietrze.
Zaćmienie stało się lepsze
Od wschodów pełnych w cieniu.
Skropliła się mgła westchnień
I spłynęła łzą niewiedzy na podłogę,
Zadrżały wszystkie osiki w lesie,
A nuta ruszyła i na skrzydłach przeznaczenia się niesie.
Podczas drogi tyle dolin, tyle wzniesień,
Aż trudno udźwignąć głaz niewieszczy,
Coś skamle, coś piszczy i coś wrzeszczy
Pomiędzy mijanymi źdźbłami trawy.
Nie wiem, czy to skały, czy to badyle,
Chaosu wciąż jest pełno i w pyle
Zdarzeń tytłają się skarabeusze milczenia,
Pomachano ręką życia na do widzenia.
kwaśna
|