Peron odmienienia

Było gdzieś koło wpół do ósmej.
Nie stwierdziłem dokładnie bo zegar
całkiem się roztopił.
I nie żałowałem tego.

Później zapomniałem kompletnie jaka pora dnia,
okryty czarnym prześcieradłem.
Czołgałem się pod nim,
ukryty przed sobą.
Ślepo podążając za ognikiem
co przez zasłonę przeświecał.

Nigdy nie czułem i nie kochałem niczego
tak mocno jak tej zasłony.
Gdy mi ją zdjęto pustkę odczułem.
I znów zegary ujrzałem.
Wszędzie leżały na piasku pustyni
co kiedyś był skałą.

Twardą jak diament.
Serca schronieniem.


Średnia ocena: 2
Kategoria: Inne Data dodania 2017-06-17 13:28
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < > < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się