Cud nad mandoliną



Diabeł gra na mandolinie,
strumień łez mu z oczu płynie,
gdzieś w oddali echo łka.
Diabeł ślicznie gra.

Pękły struny w mandolinie,
lecz muzyka dalej płynie,
wymieszana z łez potokiem
pod diabelskim smutnym wzrokiem.

Śpiewa diabeł. O dobroci i miłości,
o zwalczaniu wszelkiej złości.
I o prawdzie, tej cnotliwej,
i o cnocie, tej prawdziwej.

Diabeł słuszną drogę zna,
będzie jasność, zniknie mgła.

Skończył diabeł pieśń swą gorzką,
''gute Nacht'' wyszeptał z troską.

Zniknął diabel w mroku sinym,
zgasły dźwięki mandoliny,
scichła na widowni wrzawa,
pozostała cisza,
łzy...
I brawa.

Burza braw.

Od oklasków bolą ręce:
- Piękne było, chcemy więcej!


Lech_Ewaryst

Średnia ocena: 10
Kategoria: Inne Data dodania 2017-06-25 09:49
Komentarz autora:
Napisz wiadomość Dodaj do listy znajomych Strona glówna < Lech_Ewaryst < wiersze >
Aby dodać komentarz zaloguj się
E-mail Hasło Zarejestruj się